Kim jestem?
Czy jestem człowiekiem?
Czy może tylko istotą człekokształtną?
Co to właściwie znaczy być człowiekiem?
A może jestem tylko iluzją w rzeczywistym świecie?
A co, jeśli jestem cząstką rzeczywistości w świecie snów?
Świecie pełnym złotych motyli?
Czy w ogóle istnieję na tym nieistniejącym świecie?
Świecie pełnym ludzi?
Ludzi samotnych?
Czy oni... czy ja, wiem co to miłość?
Samotność?
Chyba właściwie to jedno i to samo, nie?
Bo czym różni się nieszczęśliwa miłość od szczęśliwej samotności?
Czy jeśli miłość jest jednak lepsza od samotności, to gdzie są pochowane ludzkie serca?
W ciałach, między żebrami, czy też może w duszach innych?
Czy też może trzymamy je w dłoniach, chowając przed otaczającym nas światem?
Ale jakim światem?
W końcu i tak zawsze jesteśmy sami, i samotnie umieramy?
A skoro umieramy samotnie, to nikt nie prawa o nas pamiętać?
To chyba tak, jak byśmy nigdy nie istnieli?
O ile w ogóle istnieliśmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz